Piotr Karniej

Piotr Karniej

Projekt wprowadzenia kart ubezpieczenia zdrowotnego przebiega sprawnie i zgodnie z planem - podała prezes NFZ w kuluarach rozpoczętego w poniedziałek (13 maja) w Katowicach V Europejskiego Kongresu Gospodarczego, podczas sesji zorganizowanej przez redakcję oraz wydawcę portalu rynekzdrowia.pl i miesięcznika Rynek Zdrowia.

W pierwszej kolejności, w przyszłym roku, karty dostaną lekarze, później pacjenci. - Projekt jest trudny, trudniejszy niż eWUŚ (elektroniczna weryfikacja uprawnień świadczeniobiorców) i ZIP (Zdrowotny Informator Pacjenta), który będzie w międzyczasie, ale realizujemy go sprawnie - powiedziała prezes Pachciarz.

Przypomniała, że rozpisany na 5 lat projekt jest realizowany dopiero od niecałych 5 miesięcy. 

- Po pierwszym kwartale przyszłego roku wydamy pierwsze karty profesjonalistów, czyli dla lekarzy - taki mamy projekt zatwierdzony przez komitet ds. cyfryzacji. Najpierw chcemy więc wydać karty profesjonalistów, zrobić pilotaż w wybranym miejscu, w wybranym województwie, wtedy wydać karty także dla pacjentów, wyciągnąć wnioski - mówiła Agnieszka Pachciarz.

Jak dodała, obecnie trwa przygotowywania kolejnych specyfikacji, opracowań oraz wskazania ministerstwu koniecznych zmian legislacyjnych, bo tam np. mają być dane ratunkowe, do czego potrzebna jest zmiana ustawy.

- Ministerstwo Zdrowia, mam nadzieję, podejmie się tych zmian, żeby karta miała naprawdę szeroki zakres użyteczności - stwierdziła.

Prezes NFZ nie chciała precyzować terminu, w którym pacjenci w całym kraju mogliby otrzymać karty. 

- Na razie jesteśmy w piątym miesiącu realizacji projektu, co miesiąc wprowadzamy małe modyfikacje, zwłaszcza w kwestii legislacji. Przywiązujemy do tego projektu dużą wagę, materia jest trudna, ale realizujemy go zgodnie z planem - powiedziała.

Jak pierwsi w Polsce karty ubezpieczenia zdrowotnego otrzymali w 2001 r. mieszkańcy województwa śląskiego ubezpieczeni w działającej wówczas Śląskiej Regionalnej Kasie Chorych. Karty w tym regionie nadal działają, równolegle z wprowadzonym niedawno systemem eWUŚ.

 
 
Źródło: PAP/RYNEK ZDROWIA| 13-05-2013 15:24, www.rynekzdrowia.pl 

Zarząd Główny STOMOZ we współpracy z Polską Federacją Szpitali i Związkiem Pracodawców Opieki Psychiatrycznej i Leczenia Uzależnień zainaugurował ogólnopolski program "Poztywnie o ochronie zdrowia", którego celem jest poprawa wizerunku placówek opieki zdrowotnej, wspieranie menedżerów podmiotów leczniczych we wdrażaniu dobrych praktyk public relations, jak również szkolenia i warsztaty przeznaczone dla menedżerów i osób odpowiedzialnych w placówkach medycznych za komunikację społeczną i public relations.

Współczesna ochrona zdrowia funkcjonuje w otoczeniu, w którym coraz większego znaczenia nabierają marketing, komunikacja społeczne, umiejętność zarówno właściwego odczytywania oczekiwań pacjentów, jak również poprawne informowanie społeczeństwa o sukcesach i niepowodzeniach placówek opieki zdrowotnej. Jest bezsprzecznym, że mówiąc o zdrowiu, życiu i ich ochronie, trzeba rozumieć specyfikę komunikacji społecznej, umieć budować przekaz informacyjny i przede wszystkim czerpać z dobrych wzorców przekazywanych przez profesjonalistów.

W ramach programu "Pozytywnie o ochronie zdrowia" wszystkie oddziały STOMOZ zostały zobowiązane do przeprowadzenia dla swoich członków konferencji, szkoleń i warsztatów, w których członkowie naszego Stowarzyszenia będą mogli poznać profesjonalne metody i techniki public relations w ochronie zdrowia. Planowane są spotkania z dziennikarzami, kampania wizerunkowa jak również inne działania, dzięki którym nasi pacjenci będą mieli możliwość poznania nie tylko bulwersujących przykładów dotyczących sektora opieki zdrowotnej, ale także nasze sukcesy, dzięki którym możemy zarządzać szpitalami bezpiecznymi, skutecznymi i oferującymi opiekę medyczną na światowym poziomie jakości.


 

Zarząd Główny STOMOZ  zaprasza wszystkich partnerów społecznych, stowarzyszenia i organizacje zrzeszające świadczeniodawców opieki zdrowotnej jak również dziennikarzy i specjalistów ds. public relations, do współpracy w ramach programu "Pozytywnie o ochronie zdrowia".

Szczegółówe informacje na temat programu dostępne są u Prezesa Zarządu Głównego STOMOZ Małgorzaty Majer.

 

Ponad 23 tys. recept na leki refundowane o wartości ponad 1,6 mln zł zakwestionowali w ub. roku kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia. Na apteki nałożono łącznie prawie 33 tys. zł kar umownych.

NFZ przeprowadził w 2012 r. 1076 kontroli w aptekach, 938 z nich zakończyło się przekazaniem zaleceń pokontrolnych. Fundusz podkreśla, że, mimo iż wzrosła znajomość i poprawność stosowania przepisów, kontrolerzy nadal odnotowują powtarzające się błędy. Chodzi m.in. o brak pełnych danych pacjenta i danych dotyczące osoby wystawiającej receptę, brak podpisu, pieczątki, nieprawidłowe lub niepełne nazwy leków, postaci, dawki, wielkości opakowań i ilości leków oraz sposób dawkowania. Zdarza się, że realizowane się recepty przeterminowane lub przed datą wystawienia.

Niedozwolone substancje

Kontrolerzy stwierdzili także obrót substancjami niedozwolonymi w punktach aptecznych (w szczególności sprzedaż leków psychoanaleptycznych, substancji psychotropowych, trucizn oraz leków przeciwnowotworowych). Na przykład w samym tylko Oddziale Podlaskim NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 36 tys. zł. W wyniku kontroli ujawniono również dopisywanie leków do recept, wykorzystywanie numerów recept pełnopłatnych do przedstawienia ich jako numerów recept na drogie leki refundowane, realizację recept sfałszowanych. Kontrolerzy wykryli też zawyżanie wyceny kosztów wykonania leków recepturowych. Tylko w jednej aptece w obszarze działania Oddziału Łódzkiego NFZ zakwestionowano z tego tytułu refundację na kwotę ponad 29 tys. zł.  

Umowę z NFZ na realizację recept w 2012 roku miało 13366 aptek oraz 1145 punktów aptecznych.

 

Autor: MAC/tr / Źródło: PAP / www.tvn24.pl

 

NFZ przegrał kolejny proces o blokowanie dostępu do ofert składanych przez placówki startujące w konkursach na świadczenia. Sprawa nie byłaby warta uwagi - takich porażek Fundusz odnotował sporo - gdyby nie to, że tym razem (5 kwietnia), po raz pierwszy w polskim sądzie, szpital powołał się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, która - co ostatecznie przyznał NSA - umożliwia mu wgląd do ofert konkurentów.

To nowość. Dotąd świadczeniodawcy niezadowoleni z rozstrzygnięć komisji konkursowych, żeby sprawdzić, w czym konkurenci byli od nich lepsi, musieli dowodzić w sądach, że w postępowaniu administracyjnym, jakim jest odwołanie od decyzji komisji, takie prawo im przysługuje.

Twardo przy swoim

Płatnik był innego zdania. Usztywnił nawet stanowisko po tym, kiedy w marcu 2011 r. Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt II GSK 264/10) uchylił wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 12 listopada 2009 r. (sygn. akt VI SA/Wa 1460/09) i orzekł, że w trakcie postępowania prowadzonego w sprawie zwarcia umowy o udzielenie świadczeń opieki zdrowotnej oferentowi nie przysługuje prawo zapoznania się z ofertami innych uczestników postępowania.

 - Wyrok ten w sposób ostateczny sankcjonuje zalecane do stosowania wytyczne Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia - mówił nam wówczas Andrzej Troszyński, rzecznik prasowy Centrali NFZ.

Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich miesiącach orzecznictwo bazujące na KPA i ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych było korzystne dla stron domagających się transparentności. Sądy często nakazywały NFZ (który ograniczając dostęp powoływał się na art. 142 wspomnianej ustawy i stosowne zarządzenia prezesa) udostępnienie zgromadzonych na potrzeby konkursu dokumentów. Jednakże z zastrzeżeniem, że można to zrobić po dokonaniu wcześniejszej anonimizacji, czyniąc tym zadość ustawie o tajemnicy przedsiębiorstwa i ustawie o ochronie danych osobowych.

Szpital Miejski w Rabce-Zdroju sp. z o.o. w zmaganiach z Małopolskim Oddziałem Wojewódzkim NFZ nie poszedł jednak tą wyboistą ścieżką. Żeby mieć wgląd w oferty konkurentów, powołał się nie na KPA (jak czyniono to zazwyczaj w podobnych sytuacjach), lecz na ustawę o dostępie do informacji publicznej.

 

 Źródło: Ryszard ROTAUB/RYNEK ZDROWIA | 15-04-2013 06:05, www.rynekzdrowia.pl  

Potrzebna jest nie rewolucja, ale korekty systemu opieki zdrowotnej - przekonywał w czwartek (11 kwietnia) w Senacie wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki podczas debaty "Zdrowie Polaków 5.10.15". Przedstawiciele opozycji wskazywali z kolei na potrzebę gruntownych zmian systemu. Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej reprezentował Wiceprezes Zarządu Głównego - Jan Czeczot.

Inicjatorem debaty poświęconej sytuacji w ochronie zdrowia był wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. Wyjaśnił, że debata została tak nazwana, bo odbywa się 5 lat po "białym szczycie", 10 lat po wprowadzeniu NFZ i 15 lat po zmianie finansowania opieki zdrowotnej.

Karczewski podkreślił, że w ocenie 80 proc. Polaków obecny system opieki zdrowotnej funkcjonuje źle, zatem debata o zmianach jest niezbędna.

Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki przekonywał, że po różnych działaniach system opieki zdrowotnej ustabilizował się i potrzebna jest obecnie poprawa jego spójności i efektywności. - Trzeba uwzględnić budowę systemu nadzoru jakości, koordynację udzielanych świadczeń. Nie potrzebujemy kolejnej rewolucji, a jedynie lepszej koordynacji - mówił. 

Przypomniał, że w marcu minister zdrowia przedstawił strategię zmian w systemie ochrony zdrowia oraz kierunki reformy NFZ. Zaproponował likwidację centrali Funduszu i zastąpienie jej przez nowy Urząd Ubezpieczeń Zdrowotnych, który zajmie się m.in. wyceną świadczeń oraz kontrolą ich jakości. Proponowane zmiany to także: przekazanie kompetencji i samodzielności regionalnym funduszom, premiowanie jakości i kompleksowości leczenia, tworzenie regionalnych map zapotrzebowania zdrowotnego, planowanie inwestycji medycznych w regionach. 

Wiceminister zaznaczył, że oprócz reformy NFZ kluczowym elementem dla systemu opieki zdrowotnej jest skupienie się na zdrowiu publicznym. Dodał, że projekt ustawy w tym zakresie jest w końcowej fazie uzgodnień. 

Wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia Marcin Pakulski ocenił, że system potrzebuje korekty, ponieważ mimo "podwojenia w ciągu kilku lat wydatków na ochronę zdrowia, odczucie Polaków jest takie, że jest coraz gorzej". - Staramy się znaleźć sposób, aby wydatki były dokonywane w sposób optymalny, aby móc udostępnić świadczenia jak największej liczbie osób - zapewnił.

Przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS) uważa natomiast, że obecny "system trzeba zresetować". - Mamy system, który rozpadł się na naszych oczach. Brakuje powiązania między podstawową opieką zdrowotną, specjalistą, szpitalami, systemem ratownictwa medycznego - mówił Piecha.

Podkreślił, że Ministerstwo Zdrowia idzie w kierunku urynkowienia, a - jak przekonywał - "w systemie opieki zdrowotnej zasady wolnorynkowe nie sprawdzają się". - Przyczyną komercjalizacji jest ucieczka od odpowiedzialności. Chodzi o przerzucenie jej, na kogo się da, np. na samorządy - stwierdził.

Były minister zdrowia, Marek Balicki, także wskazywał, że nie wystarczą jedynie niewielkie korekty obecnego systemu. - To wyzwanie dla władzy publicznej, aby dokonać profesjonalnej oceny w formie rządowego raportu i przedstawić go opinii publicznej i środowiskom medycznym, poddać debacie i na tej podstawie wyciągnąć wnioski - przekonywał. Jego zdaniem, udzielanie świadczeń stało się obecnie działalnością gospodarczą dla zysku, a nie działalnością publiczną. 

 

Źródło: PAP/RYNEK ZDROWIA | 11-04-2013 16:39, www.rynekzdrowia.pl 

Do ściągnięcia:

Plik audio: wystąpienie Wiceprezesa Jana Czeczota (WMA, 5MB)

Szpital Powiatowy w Radomsku musi oddać milion złotych dotacji unijnej z tytułu dofinansowania zakupu trzech ambulansów ratowniczych. Samochody sa wykorzytywane do transportu sanitarnego, podczas gdy celem ich zakupu były świadczenia ratujące życie. Coraz więcej placówek, które doposażyły się z sprzęt unijny ma problem z kontraktem Narodowego Funduszu Zdrowia, a to oznacza niewywiązanie się z umowy realizacji projektu.

- Przy ocenie ofert o finansowanie Narodowego Funduszu Zdrowia brakuje mechanizmu premiującego wyposażenie sprzętowe kupione ze środków unijnych – mówi Radosław Pigoń, dyrektor szpitala powiatowego w Radomsku. – To nie jest najlepsza sytuacja. Szpital wkłada ogromny wysiłek w pozyskanie pieniędzy unijnych, doposaża się i potem musi oddawać fundusze, ponieważ nie ma możliwości realizacji umowy w takim zakresie, w jakim zostało to określone we wniosku o finansowanie. Nasza oferta spełniała 100 procent kryteriów Funduszu, a mimo to nikt nie zaprosił nas do rozmów.

Szpital w Radomsku liczy się z koniecznością oddania części funduszy , ale jednocześnie zamierza uzyskać potwierdzenie swoich racji w sądzie.

Placówka w Radomsku obecnie zamierza utworzyć pododdział udarowy w ramach obecnie funkcjonującego oddziału neurologicznego leczącego i tak te schorzenia. Koszt dostosowania wyniesie około 30 tys zł. Zdaniem dyrektora w staraniu o publiczne pieniądze w coraz większym stopniu liczy się spełnianie wymogów Narodowego Funduszu Zdrowia, ponieważ oferty są oceniane przez komputer. Szpitale zaś coraz częściej działają jako konkurencja, dlatego z coraz większe znaczenie może mieć wzajemne porozumienie jakie rodzaje świadczeń udzielać w obrębie danych powiatów szczególne, że konkursy organizowane są w obrębie powiatów. Dlatego zdaniem dyrektora zmiany w ochronie zdrowia zmierzające w kierunku podejmowania decyzji przez wojewodę odnośnie wykonywania świadczeń z zakupionego sprzętu Ida w dobrym kierunku. Na razie nie ma koordynacji miedzy instytucjami udzielającymi dotacje, a tymi, które potem decydują o finansowaniu na wykonywanie umów.

 

źródło: Medicalnet, 08.04.2013 (zaktualizowany 08.04.2013 10:46), www.medicalnet.pl

Wzrost liczby świadczeń wykonywanych w gabinetach zabiegowych bez konieczności pobytu w szpitalu oraz zwiększenie zgłaszania przez poradnie pacjentów do przeszczepu nerki - to cele zmian w finansowaniu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, które proponuje NFZ.

Prezes NFZ Agnieszka Pachciarz przekazała w poniedziałek (8 kwietnia) do konsultacji projekt nowelizacji zarządzenia dotyczącego ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS). Zaproponowano w nim zmianę mechanizmu wyodrębniania pieniędzy na finansowanie niektórych zabiegów, które mogą być  wykonywane w poradni specjalistycznej bez hospitalizacji oraz na kwalifikację do przeszczepów.

NFZ ma nadzieję, że dzięki zmianie zasad finansowania poradnie specjalistyczne będą wykonywały więcej zabiegów oraz częściej zgłaszały potencjalnych biorców do ośrodków kwalifikujących do przeszczepu nerki.

Fundusz podkreśla, że proponowane zmiany to kontynuacja przesuwania części procedur medycznych wykonywanych w szpitalach do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, czyli gabinetu zabiegowego. Zdaniem NFZ powinno przyczynić się to do skrócenia kolejek do świadczeń szpitalnych. 

Prezes NFZ w projekcie zarządzenia spełnia także postulat Naczelnej Rady Lekarskiej i wprowadza w rankingu ofert dodatkową wycenę punktową parametru "jakość". Polega ona na przyznaniu świadczeniodawcom dodatkowych punktów za realizację świadczeń przez lekarzy z I stopniem specjalizacji. Fundusz chce premiować szczególnie stałość i stabilność personelu lekarskiego udzielającego świadczeń w poradniach specjalistycznych. 

Agnieszka Pachciarz zapowiedziała tę zmianę w wywiadzie udzielonym PAP pod koniec marca. Podkreślała, że po analizach świadczeń ambulatoryjnej opieki specjalistycznej po wprowadzeniu rozliczeń według Jednorodnych Grup Pacjentów, okazało się, że tylko 10 proc. tych świadczeń miało charakter zabiegowy. 

- Pracujemy nad taką propozycją finansowania świadczeń AOS, która doprowadzi do tego, że nie będzie się opłacało odsyłać pacjentów do szpitala. Chcemy więc premiować poradnie, w których oprócz diagnostyki będzie możliwość wykonania koniecznych zabiegów. Pierwsze zmiany wprowadzone zostały jesienią ubiegłego roku, następne są w toku - powiedziała prezes NFZ.

 

Źródło: PAP/Rynek Zdrowia | 08-04-2013 13:30, www.rynekzdrowia.pl

Dostęp do dokumentacji medycznej zmarłego pacjenta mają tylko osoby, które zostały do tego upoważnione za jego życia - tak stanowią przepisy. Jeśli np. jako ofiara wypadku zginął nagle, a tym samym nie wskazał takiej osoby, jego krewni w ogóle nie mają możliwości jej poznać.

Problem rodzin z dostępem do dokumentacji po zmarłym potwierdza ogromna liczba skarg wpływających do Rzecznika Praw Pacjenta i Rzecznika Praw Obywatelskich. Bliscy zmarłych skarżą się na szpitale i lekarzy, którzy odmawiają im dostępu do informacji o leczeniu ich nieżyjącego członka rodziny. Czy słusznie?

Udostępnianie dokumentacji medycznej, jako działanie ingerujące w takie sfery jak życie intymne pacjenta, jego prawo do prywatności oraz ochrony informacji "wrażliwych", stało się przedmiotem regulacji, która stanowi, że podmiot prowadzący działalność leczniczą może udostępnić dokumentację medyczną tylko i wyłącznie pacjentowi lub osobom przez niego upoważnionym, ewentualnie - ustawowym przedstawicielom pacjenta - wyjaśnia nam Przemysław Wierzbicki z kancelarii "Wierzbicki - Adwokaci i Radcowie Prawni" Sp.k.

- Krąg podmiotów upoważnionych pozostaje niezmienny również w przypadku śmierci pacjenta i bez znaczenia pozostają w tym kontekście relacje pomiędzy zmarłym a osobą ubiegającą się o udostępnienie dokumentacji - istotne jest wyłącznie upoważnienie udzielone przez pacjenta - podkreśla mecenas.

Kwestie te regulują przepisy ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (szczegółowe regulacje zawarte są w art. 26 wspomnianej ustawy).

 

Potrzeba zmian

Prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich, wskazuje, że na podmiotach leczniczych ciąży obowiązek odebrania od trafiającego na leczenie pacjenta oświadczenia, czy udziela on komuś upoważnienia, czy też nie życzy sobie, by ktokolwiek miał dostęp do jego dokumentacji medycznej.

Jednak regulacja ta nie przystaje do wielu sytuacji, w których podpisanie upoważnienia przez pacjenta (jest nieprzytomny, nagła śmierć) jest niemożliwe.

- Trudno również oczekiwać by w sytuacji zagrożenia życia personel medyczny, zamiast ratowaniem, zajmował się wywiadem, czy pacjent upoważnia bliskich do dostępu do dokumentacji medycznej - mówi nam profesor.

Krystyna Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta, już w 2010 r. podjęła próby rozwiązania tego problemu, występując do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych z prośbą o udzielenie informacji dotyczącej możliwości zmiany art. 26 ust 2 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.

W jaki sposób? Np. przez wprowadzenie domniemania zgody na udostępnianie dokumentacji medycznej pewnej grupie osób, np. małżonkom pacjentów w przypadku braku przeciwnego zastrzeżenia ze strony pacjenta.

Kozłowska przyznaje, że obowiązujące przepisy w tym zakresie nie uwzględniają sytuacji, w których pacjent nie jest w stanie takiego upoważnienia dokonać (z powodu np. braku świadomości, nieprzytomności, stanu apalicznego).

RPP zwracała się też później w tej sprawie do ministra zdrowia.

- Z uzyskanej odpowiedzi wynika, iż dostęp do dokumentacji medycznej jest prawem pacjenta, a nie osób bliskich. Dlatego też obowiązujące regulacje prawne chronią i zabezpieczają przede wszystkim jego interesy, także po śmierci - mówi nasza rozmówczyni.

Ale dodaje, że rodzina nie jest bezwzględnie pozbawiona możliwości uzyskania dostępu do dokumentacji medycznej zmarłego pacjenta. Zawsze może skorzystać z drogi postępowania sądowego.

 

Nagła śmierć

Stanisława Rusek, rzecznik Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. J. Strusia w Poznaniu, zwraca nam uwagę, że gdy zmarły był ofiarą np. wypadku, to prokuratura zawsze wszczyna postępowanie.

- Wtedy przejmuje ona od szpitala całą dokumentację medyczną zmarłego i wydaje ewentualną zgodę na dostęp do niej jego rodzinie - mówi.

Dodaje, że o dostęp do dokumentacji medycznej mogą też ubiegać się towarzystwa ubezpieczeniowe. - W większości umów osoba, która się ubezpiecza, podpisuje zgodę na udostępnienie ubezpieczycielowi informacji o swoim stanie zdrowia - wyjaśnia Rusek.

Podkreśla, że szpitale w miarę możliwości pomagają rodzinie zmarłego uzyskać potrzebne informacje, o ile nic nie wskazuje, że byłoby to sprzeczne z wolą zmarłego.

Aby rozwiązać tę kwestię, RPP, w projekcie zmian do ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz innych ustaw, który został przekazany do ministra zdrowia, zaproponowała doprecyzowanie kwestii udostępniania dokumentacji medycznej po śmierci pacjenta.

- Gdy pacjent np. z powodu braku świadomości, nieprzytomności, stanu apalicznego w momencie przyjęcia do szpitala nie wyrazi pisemnego oświadczenia woli nt. dostępu do jego dokumentacji medycznej, zaproponowano wprowadzenie regulacji przewidującej, że prawo to przysługuje małżonkowi, zstępnym, wstępnym, rodzeństwu lub osobie pozostającej we wspólnym pożyciu - wyjaśnia Kozłowska.

 

Uniwersalne upoważnienie

W opinii RPO ochronę praw osób bliskich zmarłego należy realizować w ramach obowiązujących przepisów, przez ich możliwie najkorzystniejszą wykładnię.

W sprawie sądowej przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie, którą zainicjował RPO, udało się uzyskać korzystne dla rodziny zmarłego orzeczenie (na razie nieprawomocne).

Szpital, w którym leczył się i zmarł ów pacjent, odmawiał udostępnienia dokumentacji z tego powodu, iż pacjent przebywając w tym szpitalu, nie sporządził upoważnienia (przez większość okresu hospitalizacji był nieprzytomny).

Rodzina zmarłego dysponowała jednak upoważnieniem wypełnionym i podpisanym przez niego w przychodni lekarza rodzinnego, w której leczył się on przed hospitalizacją.

Sąd, podzielając argumenty rzecznika, uznał, że nieważne jest miejsce sporządzenia upoważnienia - raz udzielone, dopóki nie zostanie odwołane, zapewnia dostęp do dokumentacji medycznej we wszystkich podmiotach leczniczych.

W opinii prof. Lipowicz uzyskany wyrok jest niezwykle istotny z punktu widzenia bliskich zmarłych pacjentów. Pozwala on bowiem zniwelować skutki niemożności podpisania przez pacjenta upoważnienia w placówce, w której nastąpił jego zgon.

Jeżeli taka wykładnia zostanie utrzymana przez Naczelny Sąd Administracyjny (szpital zapowiadał - niestety - zaskarżenie niekorzystnego dla siebie wyroku), będzie możliwość uzyskania dostępu do dokumentacji medycznej na podstawie upoważnienia podpisanego w każdym miejscu - niekoniecznie, jak dotychczas, w szpitalu.

- Upoważnienie nadal będzie niezbędne, by bliscy mogli uzyskać dostęp do dokumentacji medycznej zmarłego, ale każdy będzie mógł sporządzić takie upoważnienie i przechowywać chociażby w domu, „na wszelki wypadek" - zaznacza profesor.

Niemniej w ocenie RPO konieczna jest zmiana przepisów i uregulowanie tych sytuacji, kiedy nie zostało wydane upoważnienie, gdyż pacjent nie miał szansy go udzielić.

 

Elektroniczna zgoda

Krystyna Kozłowska wystąpiła także do Dyrektora Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) z prośbą o rozważenie możliwości składania poprzez Elektroniczną Platformę Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych (P1), nad którą trwają obecnie prace, oświadczeń o upoważnieniu danej osoby do uzyskiwania dokumentacji medycznej pacjenta.

- Takie rozwiązanie byłoby znacznym udogodnieniem zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy. W sytuacji, gdy np. do szpitala trafiłby pacjent nieprzytomny, ale wcześniej złożyłby oświadczenie przez ww. platformę upoważniające wskazaną osobę do dostępu do dokumentacji medycznej - lekarze nie mieliby wątpliwości komu w praktyce tego typu dane można przekazać - tłumaczy rzecznik.

 

Źródło: Katarzyna Lisowska/Rynek Zdrowia | 29-03-2013 06:15, www.rynekzdrowia.pl

15 marca 2013r. Minister Zdrowia ogłosił nabór wniosków w otwartym konkursie w programie PL07 Poprawa i lekpsze dostosowanie ochrony zdrowia do trendów demograficzno - epidemiologicznych finansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego EOG, Norweskiego Mechanizmu Finansowego oraz budżetu państwa. Nabór będzie trwał do 31 maja 2013r.

Obszary tematyczne, w ramach których można składać projekty:

  • poprawa opieki perinatanlnej - świadczenia z zakresu profilaktyki, diagnostyka i leczenie w celu zwiększenia liczby urodzeń,
  • lepsze dostosowanie opieki zdrowotnej w celu sprostania potrzebom szybko rosnącej populacji osób przewlekle chorych oraz osób starszych,
  • profilaktyka chorób nowotworowych mająca na celu zmniejszenie wskaźnika zachorowalności i śmiertelności z powodu nowotworów w Polsce.

Szczegółowe informacje znajdują się na stronie Ministerstwa Zdrowia: kliknij TUTAJ

Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann przyznał w rozmowie z TVN CNBC, że sam do końca nie wie, w jaki sposób NFZ wycenia świadczenia medyczne.

Jak wyjaśnił, wynika to z faktu, że usługodawcy "boją się podać uczciwącenę" Funduszowi, który nie tylko wycenia procedury, ale też podpisuje kontrakty, a następnie kontroluje ich rozliczenie - informuje portal wp.pl. Neumann zwracał uwagę, że często wycena odbywa się w modelu czysto teoretycznym. W efekcie tylko w części przypadków udaje się ją ustalić na odpowiednim poziomie. Reszta wycen jest za niska lub do tego stopnia zawyżona, że trudno byłoby znaleźć finansowanie na tym poziomie w Europie.

Wiceminister podkreślał, że zmiana wyceny świadczeń następuje zazwyczaj na skutek licznych pism konsultanta krajowego w danej dziedzinie. Bywa, że wyceny rosną nawet o kilkaset procent w ciągu kilku miesięcy. Zaznaczył, że brak transparentności w tym zakresie jest istotnym problemem.

Źródło: WP.PL/RYNEK ZDROWIA|27-03-2013 10:38

 

Partnerzy